koń: Ursulla
jeździec: Alex
Dzień zapowiadał się bardzo pracowicie, ponieważ dosłownie każdy z kadry chciał ruszyć jak najwięcej swoich koni. Ja na sam początek stwierdziłam, że wyjątkowo zacznę od ujeżdżenia a nie od skoków, dlatego od razu wybrałam sobie Ursi. Klaczka jak zawsze była spokojna i dawała zrobić sobie wszystko. Czyszczenie i siodłanie minęło bez żadnych problemów dlatego po chwili prowadziłam karą korytarzem w stronę hali. Na początku dałam jej luźne wodze i pozwoliłam jej tempem iść sobie w prawo, Ursi z początku trochę się wlekła ale po chwili zaczęła iść fajnym stępem. Zaczęłam trochę działać wodzami przez co Ursi zaczęła się fajnie ganaszować, zaczęliśmy wyjeżdżać wolty i serpentyny. Była skupiona i fajnie angażowała całe swoje ciało.W końcu dałam Ursi sygnał do kłusu. Ładnie i płynnie ruszyła szybszym chodem i poruszała się sprężyście. Z początku dałam jej luźne wodze i kłusowałam po kole, dopiero po kilkunastu minutach zebrałam bardziej wodze i kręciłam z nią wolty, aby jeszcze bardziej się rozciągnęła. W końcu wjechałyśmy na przekątną i przejechałyśmy ją kłusem wyciągniętym. Ursulla fajnie wyciągała nogi i zaprezentowała się naprawdę ładnie. Następnie był kłus pośredni na krótszych ścianach a na dłuższych zbierałam klaczkę. Ładnie się ganaszowała i angażowała cały czas w pracę, dlatego pogłaskałam ją w nagrodzie po szyi. Powtórzyłam jeszcze kłus zebrany i zwróciłam uwagę na to, że klacz poruszała się bardzo sprężyście i dobrze podstawiała zad. Przed krótkim odpoczynkiem przećwiczyłam z klaczką jeszcze ciągi, które się nam udały i dałam jej chwilę w stępie. Ursi wyciągnęła sobie szyję ku ziemi, ciągle utrzymując sprężysty krok. Kiedy uznałam, że wystarczy już odpoczynku, zebrałam bardziej wodze i dałam sygnał do galopu. Przejście zrobiła płynne i mimo, że na początku trochę pędziła to po chwili wyrównała tempo. Na początku tradycyjnie wolty, serpentyny i tym podobne rzeczy, potem przyszła kolej na zmianę nogi. Najpierw co trzy a potem co dwa. Klaczka dobrze sobie z tym poradziła, nie tracąc równowagi i nie gubiąc nóg. Ursulla była już dość mocno spocona, dlatego stwierdziłam, że wykonam jeszcze tylko parę ćwiczeń. Koło galopem wyciągniętym a potem ładne zwolnienie i przejście do zebranego. Ursi bardzo ładnie ponownie podstawiła zad, wygięła ładnie szyję i ustawiła czoło pionowo. Poklepałam ją po szyi i na koniec postawiłam na ciągi i piruet. Ciągi bez większych problemów a następnie nakierowałam ją na środek hali i dałam sygnały do piruetu. Na początku trochę pogubiła nogi, ale szybko się odnalazła i zaprezentowała się dobrze.
Rozkłusowałam ją jeszcze a potem rozstępowałam. Po około 10 minutach, weszłam z nią do stajni, rozsiodłałam i odstawiłam do boksu a sprzęt odniosłam do siodlarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz