koń: Alfabia I'm From The Sun
jeździec: Harry
inni: Alex
data: 16 sierpnia 2019 r
Słońce nad stadniną dopiero wschodziło więc dało się jakoś normalnie funkcjonować zanim zaczną się upały. Konie były już po karmieniu i cześć z nich, która miała wolne dni od treningów była już na padokach a te, które czekały na trening stały w boksach.
W dzisiejszym dniu treningi zaczynała Nasza młoda arabka wyścigowa od przebiegnięcia toru na wyrobienie co raz to lepszej wytrzymałości i rozbudowy mięśni.
Harry, który głównie trenował Nasze wyścigowce zaspał po raz pierwszy od dłuższego czasu, dlatego postanowiłam, że przygotuje mu kasztankę aby wyrobić się z grafikiem zaplanowanym na dzisiejszy dzień.
Sun stała z wychyloną głową i jak tylko usłyszała ruch nastawiła uszy i zarżała przyjaźnie. Pogłaskałam ją przez moment i zabrałam się za czyszczenie. Póki co klaczka stała grzecznie i czasami zaczepiała chrapami upominając się o głaskanie.
Przygotowanie poszło całkiem zwinnie, więc kiedy Sun była gotowa na jazdę wyprowadziłam ją ze stajni. Klacz wiedząc co zaraz będzie trenowana od razu stała się bardziej energiczna. Idąc koło mnie kłusowała co chwile i rżała.
Przed torem czekał już dalej zaspany Hazz dlatego nawet się nie odzywałam do Niego bo i tak by mało zrozumiał.
Przytrzymałam mu Naszego rudego nerwusa aby mógł ją jakoś dosiąść i odsunęłam się na trybuny. Z początku Sun próbowała jak zawsze do tej pory walczyć z Harrym i przejąć nad Nim władze ale chłopak nie dał za wygraną i sprowadził klacz na ziemie. W jej zachowaniu było widać drobną różnice wyćwiczoną przez pracę ponieważ co raz krócej trwały jej próby przejęcia dominacji.
Zaczęli od koła stępu, gdzie klacz wyrywała się mocno do kłusa jak opętana ale co raz lepiej reagowała na polecenia i łapała fajny kontakt z jeźdźcem.
Następnie były okrążenia kłusem, gdzie Hazz dał jej trochę więcej luzu, pobawił się trochę na woltach aby rozciągnąć ją przed właściwym biegiem. W końcu przyszedł czas na galop, oczywiście roboczy. Klacz wyrywała się do przodu ale Harry miał obmyślony w głowie plan działania na dziś bardzo dokładnie.
Klacz walczyła aby móc przyśpieszyć ale podporządkowała się i łapiąc fajny kontakt utrzymała narzucone jej tempo. Przejechali takim tempem kilka okrążeń, zwolnili na chwilę do kłusa i po chwili znowu galopem roboczym przemierzyli kolejne kilka okrążeń.
- Dobrze, teraz może przebiec 1400 i zobaczymy jak jej pójdzie kiedy po jakimś czasie puszczę ją swobodnie.
Kiwnęłam głową na słowa chłopaka a Matt, który pomagał Nam z bramkami ustawił je w odpowiednim miejscu i pomógł Hazzie wjechać do środka.
Tu jak zawsze Sun nie lubiąca stać zbyt długo przed startem zaczęła się lekko miotać gdy nagle Matt otworzył bramki. Klacz nie zaspała i z impetem ruszyła do przodu. Harry trzymał ją przez jakiś czas nie pozwalając jej biec całą jej siłą i dopiero na pierwszym łuku popuścił a klacz wypruła spod Niego jak rakieta. Złapała fajny rytm biegu i mknęła do przodu z obszerną pracą nóg. Patrząc na Nią jak biegnie uśmiech sam wkradał się człowiekowi na usta.
Na ostatniej prostej wydawało się, że klacz trochę odpuściła ale za chwilę znów się pobudziła i ciągnęła mocno do przodu. Przebiegła linię mety w dość fajnym czasie jak na początek pracy i Harry zaczął dawać sygnały do zwolnienia. Jak to u Sun było w zwyczaju nie miała ochoty zwolnić i przebiegła jeszcze dość spory kawałek toru zanim zwolniła do kłusa a potem do stępa. Hazz popuścił jej trochę wodze tak aby mieć nad nią dalej kontrolę, której klaczka ciągle wymagała i pogłaskał ją po szyjce.
- Ogólnie pokładam w Niej dobre nadzieje. Póki co treningi i będzie dobrze a nawet bardzo dobrze.
- Zgadzam się.
Kiedy weszliśmy do boksu i rozsiodłaliśmy klaczkę i wytarliśmy pot z szyi i spod siodła każdy poszedł do dalszej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz